Spontaniczny wakacyjny wypad

Ostatnie kilka miesięcy okazało się być dla nas dosyć wyczerpującym i obfitym w różne nieplanowane zdarzenia czasem. Musieliśmy wykazać się wyrozumiałością, rownież dla samych siebie, cierpliwością i umiejętnością pogodzenia się z faktem, że czasem nie wszystko można idealnie zaplanować i trzeba mieć w sobie na to zgodę.

Zupełnie spontanicznie okazało się, że możemy na kilka dni wyjechać z dziećmi. Dokąd? Oczywiście na ukochane Mazury! Nie dziwne, że w szczycie sezonu wszystkie sprawdzone i odwiedzane przez nas często miejscówki nie były dostępne. Przyszło nam odkrywać więc nieznane. Pierwsze kroki skierowaliśmy na portal booking.com, gdzie zazwyczaj rezerwujemy noclegi na lokalne i zagraniczne wyjazdy. Możliwość szczegółowego określenia preferencji wypoczynku i tym razem zaowocowała listą ciekawych miejsc, a jedną z propozycji było Mazurskie Siedlisko Dzika Kaczka.

W półtorej godziny spakowaliśmy się i wyruszyliśmy przebudowywaną drogą krajową numer osiem w kierunku Białegostoku. Podróż mimo rozległego na czterdzieści kilometrów placu budowy, minęła sprawnie i już po kilku godzinach mogliśmy odetchnąć leśno-nadjeziornym powietrzem.

Siedlisko usytuowane jest w miejscowości Płociczno, przez którą przebiega stara brukowana droga wijąca się wzdłuż brzegu jeziora Zdrężno. Stare domy, kury swobodnie przechadzające się po okolicy, konie na pobliskiej łące i cisza – to krótka charakterystyka miejsca, w którym jakby czas płynął w innym, wolniejszym tempie. Pasowało nam ono nadzwyczajnie. Leniwe śniadanie na tarasie, z obowiązkową jajecznicą z jaj pochodzących od płocicznych kurek i chlebem na zakwasie wypiekanym przez cały tydzień, oprócz środy przez sąsiada. Spacer przez olbrzymi porośnięty trawą ogród nad jezioro, gdzie był czas na kąpiel i skoki z pomostu, czytanie książek, wsłuchiwanie się w odległy klangor żurawi, obserwowanie chmur na niebie, owocowe przekąski i chałkę własnego wypieku gospodyni z miodem lipowym z pobliskiej pasieki.

Jezioro wprost cudowne. Czysta, przezierna woda, mnóstwo małych i dużych ryb, niebieskich ważek i urodzaj różnorodnej przybrzeżnej roślinności. Do tego byliśmy tam zupełnie sami, nie licząc spacerów gospodyni z psem, który uwielbiał wyławiać patyczki z wody.

Kilka dni takiego pasywnego wypoczynku, regeneruje, rewitalizuje i relaksuje umysł, ciało i duszę. A to lubimy najbardziej.
                             

Chwila odpoczynku dzieci po skokach z pomostu
Jezioro Zdrężno
Pomost przy Siedlisku
be the first to comment on this article

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *