Piątkowy rytuał

Piątek dla mnie to nie tylko ostatni dzień tygodnia pracy, zwolnienia tempa, ale również moment doprecyzowywania planów na weekend. Dopiero w ten dzień czuję i wiem jak potrzebuję i jak chcę spędzić dwa wolne dni. Dopiero teraz mogę podjąć decyzje i zweryfikować wszystkie niepotwierdzone jeszcze spotkania, wstępne rezerwacje czy wykluczające się wydarzenia.

Piątkowy wieczór ma dla mnie również znaczenie symboliczne. Kończy się wyznaczany rytmem codziennych obowiązków wycinek roku. Czas zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, jaki to był tydzień? Co się wydarzyło, co się zmieniło, czego doświadczyliśmy, czego się nauczyliśmy, co zmieniliśmy? I jak ten tydzień przeżyliśmy – z jakimi emocjami i z jakim poczuciem – dobrze, umiarkowanie czy źle – wykorzystanego czasu, jesteśmy sami ze sobą i z bliskimi właśnie teraz?

To również czas na zamykanie, kończenie etapów i kładzenie podwalin pod kolejne. Mam na to swój sposób. Bez względu na to czy piątkowy wieczór spędzam z dziećmi, z mężem czy sama, staram się pobyć trochę w domu.

Włączam spokojną muzykę. Lubię kiedy snuje się dyskretnie i nieangażująco.  Zapalam świece – najbardziej lubię te neutralne w zapachu i gaszę zbędne lampy. Na koniec zapalam kadzidło – wybieram naturalne drzewo sandałowe, paczulę, szałwię. Odprężam się i delektuję magiczną dla mnie chwilą. Taki piątkowy nastrój cenię sobie ponad wszystkie inne. Mimo tego, że mój mąż uważa te zabiegi za zbędne, określając je mianem „takie tam, pitu pitu..”

Lubicie piątki? Założę się, że tak!

 

be the first to comment on this article

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *