Okna sąsiadów

Mieszkam w starej kamienicy, której okna częściowo wychodzą na budynek usytuowany naprzeciwko.  Nie wszystkie okna są w nim wieczorem rozświetlone. Nie jestem typem podglądaczki – sama nie chciałabym być obserwowana – ale moją uwagę przykuwa balkon i przylegające do niego okna zasłonięte udrapowanymi firanami, zza których o poranku i późnym popołudniem przebija ciepłe, przyjemne światło.

Rezyduje tam starsza pani, którą widziałam tylko raz. Stała latem na balkonie w pomarańczowej, chyba jedwabnej, luźnej sukni do ziemi. W słońcu pobłyskiwały starannie uczesane siwe włosy i duża bransoleta na przegubie dłoni. Kobieta podlewała fioletowe surfinie, którymi został obsadzony balkon.  Widok był zadziwiający – kolaż intensywnych kolorów mieniących się w świetle słońca, na tle szarej kamienicy.

We wszystkich oknach stoją na parapetach wielkie kosze z zasuszonymi kwiatami. Czasem pojawia się nowy kosz, ze świeżą kompozycją. Zaciągając wieczorem zasłony widzę czasem jej postać, przy stojącej lampie z wielkim pomarańczowym abażurem. Zastanawiam się wtedy kim jest, co robiła w życiu, dlaczego mieszka sama, czy jest szczęśliwa? Oczywiście mogę zapytać sąsiadów, którzy mieszkają tutaj całe swoje życie. Ale po co? Wolę snuć przypuszczenia, rozbudzając wyobraźnię. Może była oklaskiwaną przez wielbicieli śpiewaczką operową? Może prima baleriną? A może ekscentryczną wykładowczynią ASP?

Też intrygują Was okna sąsiadów i toczące się za nimi życie?

be the first to comment on this article

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *